sobota, 8 września 2012

Rozdział 11

         Nie wierzyłam w to co się dzieję.. Ja już chyba nie zasługuję na szczęście, na chwilę radości. Nie dane mi to... Zastanawiam się, czy się nie poddam.. Nie mam już siły. Nie mam wsparcia, bo ode mnie uciekło. Trzymałam pasmo moich długich włosów. Do oczu napłynęły mi kolejne łzy i szybko ujrzały ten paskudny świat. Dlaczego to się dzieję? Nigdy się to nie skończy, nigdy! Już zawsze będzie porcja bólu, smutku i zaskoczenie, tego negatywnego. Chcę żyć jak dawniej, jak każda nastolatka! Powinnam leniwie, wcześnie rano wstawać do szkoły, a nie rano ale do zabiegówki na badania. Tyle ludzi modli się do Boga, tak w niego wierzy... Dziękuje Mu za życie... Ale czy on jest taki sprawiedliwy? Moja odpowiedź brzmi: NIE! Gdzie On jest kiedy malutkie dzieci umierają w cierpieniach? Pytam się gdzie?! One nie mają prawa tak cierpieć! Wracając do zaskakującej sprawy... Moje włosy.. Ja zdawałam sobie sprawę z tego, że one wypadną, że będę łysa... Ale, że niby tak szybko? Wpatrywałam się w to grube pasmo, cały czas płacząc. Zadawałam sobie jedno pytanie: Czy to jest moja wina? Może to jest jakaś kara? Zrobiłam komuś krzywdę? Pytałam Boga, co takiego mu zrobiłam. Niestety, nie otrzymałam odpowiedzi.
Zapłakana, pełna bólu zasnęłam ze zmęczenia. Śnił mi się Zayn... Całował się z Veroniką na moich oczach... Widziałam, że ona robi to specjalnie. Ten sen to był jakiś koszmar, męczarnia. Obudziłam się mokra. Dostałam chyba gorączki, było mi niedobrze. Wstałam i skierowałam się do łazienki myśląc o moim koszmarze... To naprawdę nigdy się nie skończy. Dane mi jest cierpieć. Muszę spróbować to docenić. 
W łazience pierwsze co zrobiłam to zatrzymałam się głową nad kibelkiem i chyba zdajecie sobie sprawę co zrobiłam, prawda? No, dzień zaczyna się ciekawie... Poleciałam na miotle pochwalić się mamie co zrobiłam. Niestety pochwał nie dostałam jedyne co to rozkaz, że mam się iść ubrać, jedziemy do szpitala. Tak, nabyłam się w domu, no nie? Już mi się normalnie znudziło! Z sarkazmem oczywiście. Pożegnałam rodzinkę i prawie odwodniona pojechałam do szpitala. Tata musiał mnie zanieść, bo nie byłam w stanie iść na nogach.  Cud, że tata udźwignął takiego grubasa jak ja. Nikt nie twierdził, że jestem gruba.. Ale ja przez sterydy mam okropny apetyt... Dlatego przytyłam i uważam, że jestem gruba. Wiele razy rodzice "żartowali" na temat mojego jedzenia... To mnie bolało. Rozumiem dużo jem, ale to nie znaczy, że trzeba się ze mnie śmiać. Rodzice uważali, że to śmiechy z radości.. Mnie to i tak bolało! Na górze skorzystałam z wózka.
Kiedy tylko zostaliśmy zauważeni, od razu otrzymaliśmy pomoc. Dostałam kroplówki na odwodnienie i leki przeciwwymiotne. Na dokładkę dostałam potwornych boleści brzucha, na to dostałam leki przeciwbólowe. Niewiarygodne ile oni cisną tego świństwa do żył. Myślałam o tym, jak będę wyglądała bez włosów. Nie umiałam sobie tego wyobrazić... Postanowiłam, że znajdę jakieś dobre strony. Pierwsza: Będę miała kolekcję chusteczek. Kolorowych! Druga: Koniec z niechęcią do mycia włosów, suszenia, czesania. Trzecia... Hmm... Nie znalazłam, ale przynajmniej dwie są. Po silnych lekach, zasnęłam.

*Paczłkami Zayna*
Nie wiedziałem co robić. W sumie wiedziałem, ale nie wiedziałem jak to zrobić. Co powiedzieć Katy, żeby mnie zrozumiała... Nie wyobrażałem sobie życia bez niej... Kocham ją. Chcę się nią zajmować, rozpieszczać, po prostu kochać. Nie wiem czy mi na to pozwoli. Ona jest trudną osobą, ale kochaną. Dzisiaj się przekonam. Tak, to dzisiaj.
Postanowiłem pojechać do niej do domu. Nie miałem pojęcia gdzie mieszka. To był problem, który zabrał mi dużo czasu.  Zdobyłem numer do tej całej Emily, czy jak jej tam. Przedstawiłem się i poprosiłem o pomoc. Najpierw myślałem, że ogłuchnę tak była podniecone że Zayn Malik prosi ją o pomoc, a potem szybko wytłumaczyła mi co i jak. Pojechałem najszybciej jak mogłem pod dom Katy. No przyznam, że mieszka ładnie. Podoba mi się ta miejscowość. A takiej chcę mieszkać z Katy. Dobiegłem pod drzwi domu. Niestety, nie zastałem jej... Okazało się, że pojechała do szpitala prawie odwodniona. Słyszałem tylko to słowo: odwodniona. Przeraziłem się. Serce waliło mi jak szalone... Ze łzami w oczach, najszybciej pojechałem do jej szpitala. Wbiegłem co dwa schody na górę. Zacząłem szukać jej po salach. Znalazłem ją. Leżała skulona na łóżku. Blada spała. Poczułem łzę na policzku.

*Katy*
Obudziłam się. Zaspana przeciągnęłam się na łóżku i zorientowałam się, że ból ustąpił. Zobaczyłam jego. siedzącego na krześle przy moim łóżku, smacznie spał...

--------------------
Wieem, za dużo się tu nie dzieję i nie wiele się wyjaśniło. Myślę, że to dlatego bo powoli będę kończyła tego bloga. Mam nadzieję, że pojawi się kolejny mojego autorstwa.
Jak Wam się podoba? Piszcie w komentarzach. Anonimki się podpisują!

6 komentarzy:

  1. Za krótki! :) Smutne, ale świetne ;* Jak najwięcej rozdziałów! :D Duśka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się podoba. Nie musisz jeszcze kończyć... Żal mi jej włosów. Ja bym się załamała - lubię moje włosy ^^ Katy - trzymam za Ciebie kciuki...

    Weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero 11 rozdział . Nie kończ . Jeszcze duuzo możesz wymyślić i wgl . A co do rozdziału moim zdaniem jest najlepszy , nie wiem czemu ale tak jest xd
    @Roksana_xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kończ ;) Świetne :D Cxekam na nn :*
    @nikaxx1

    OdpowiedzUsuń
  5. nie kończysz żadego bloga, zrozumiano? rozdział super i czekam na następne ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, dzisiaj zaczęłam czytać to opowiadanie ;) i stwierdzam, że jest świetne ;) @real_ania_xoxo

    OdpowiedzUsuń