wtorek, 21 maja 2013

Wieczorek autorski!

„GDY MARZYENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ,
TO CHOROBY GDZIEŚ ZNIKAJĄ... CHOĆ NA CHWILĘ”
SPOTKANIE Z  MAGDALENĄ OPACH AUTORKĄ KSIĄŻKI „CIOS ZA CIOSEM”
SPOTKANIE Z FUNDACJĄ MAM MARZENIE.


TERMIN REALIZACJI:
24 maja 2013 r. godz. 13.00

MIEJSCE:
Sala audytorium nr 101, Wydział Teologiczny Uniwersytetu Śląskiego
Katowice
ORGANIZATOR
Księgarnia św. Jacka Sp. z o.o. , Katowice
Fundacja Mam Marzenie, Katowice

Gdy czytamy tę powieść, brzęczy nam w uchu nostalgiczna Irena Santor:
O czym marzy dziewczyna
Gdy dorastać zaczyna
Kiedy z pączka się zmienia w kwiat
Kiedy śpi, gdy się ocknie
Za czym tęskni najmocniej
Czego chce, aby dał jej świat...

       Siedemnastoletnia Kate jest z pozoru zwykłą londyńską nastolatką. Patrząc w lustro, myśli o tym, jak wygląda, wpatrując się w horyzont, marzy o przyszłości. Czasem sprzecza z rodzicami, czasem kupuje tonę modnych ciuchów. Poza tym - ma białaczkę.
       Skrzypce, róże, wenflony, zapach domowego rosołu, walka o życie, tysiąc małych i dużych spraw, a przede wszystkim - ON. Cios za ciosem, akcja za akcją, karuzela zaczyna się kręcić gdzieś w okolicach pierwszych stron i aż do końca nie przestaje.

      Pierwsza powieść Magdaleny Opach, zdolnej czternastolatki, jest pełna pasji. Autorka z wprawą porusza się po szpitalnych korytarzach,  jak i po duszy bohaterki. Jest żywiołowa (skąd ona bierze te zawroty akcji!), zabawna (patrz: korzyści z nieposiadania włosów), mądra.
A gdzieś w tle, bez ustanku, Irena Santor:
     ...Odrobinę szczęścia w miłości
    Odrobinę serca czyjegoś
    Jedną małą chwilę radości
    Przy boku kochanego
    Stanąć z nim na ślubnym kobiercu
    Nawet łzami zalać się
   Potem stanąć sercem przy sercu
   I usłyszeć... kocham Cię
Tak, wydaję swoją książkę. Jeśli macie ochotę mnie spotkać to odbędą się dwa spotkania. Do pierwszego spotkania informacje są podane wyżej, a jeśli chodzi o drugie to wiem tylko tyle, że będzie ono w Krakowie. Mam nadzieję, że ktoś się skusi i wpadnie! Będzie mi bardzo miło!
 
Zapraszam!

sobota, 26 stycznia 2013

36 Rozdział

     „Szpik, który ma ocalić moje życie jest od mojego chłopaka-myślałam pakując moje rzeczy. Jeszcze dzisiaj miałam być przewieziona do specjalnego szpitala. Dziwiłam się, że całe działanie jest wykonywane w tak szybkim tempie. Byłam przerażona całą tą sytuacją, całym zamieszaniem.

„Budzę się z koszmaru, wracam do rzeczywistości, do normalnego życia.

Dotarli rodzice i wraz z nimi oraz  Zaynem przejechaliśmy karetką do ogromnego szpitala. Zostałam oddzielona od Zayna i wywalona na reżim, tak samo jak on, domyślam się, że wszystko musi być sterylne. Pożegnaliśmy się ogromnym całusem na dobranoc i zmęczeni położyliśmy się spać

-Zayn!-krzyknęłam, kiedy chłopak się oddalił, a słysząc swoje imię, odwrócił się w moją stronę.-Teraz, kiedy wszystko już się ułożyło, kiedy jestem zdrowa i w końcu mam normalne życie, musimy to zniszczyć? Tak dużo przeszliśmy...-powiedziałam głośnym, stanowczym głosem, jednak załamującym się pod wypływającymi łzami i wielką gulę w gardle, która wielu ludziom przeszkodziła w wymowie, w wypowiedzeniu własnego zdania. 
-Nie mam już siły, nie chcę, muszę odpocząć.-powiedział, kładąc swoją dłoń na mojej twarzy i  kciukiem delikatnie ocierając łzę, która okazała się po jego słowach, na co zareagowałam przymykając powieki. Przez ciało przeszedł niedelikatny dreszcz, którego celem było wywołanie "otrzepania" mojego ciała, co mu się nie udało. Pocałował mnie delikatnie w czoło, a ja wciągnęłam zapach jego cudownych perfum. Powoli tyłem oddalał się, patrząc mi prosto w oczy i uśmiechając się smutkiem na pożegnanie. Kiedy się odwrócił, bez zatrzymania wyszedł na ulicę i nie zauważył rozpędzonego samochodu, jadącego w jego stronę. Jedyne co mogłam krzyknąć, co udało mi się wydusić, po usłyszeniu piszczących opon samochodu i trzasku to:
-Zayn! 

Obudziłam się z przeraźliwym krzykiem, przez co moja mama siedziała zdenerwowana koło mnie, sprawdzając czy nie mam gorączki i pytając mnie, czy wszystko dobrze. Jedyne co mogłam odpowiedzieć, to potwierdzić, że wszystko w porządku, aby nie tworzyć zbędnych dyskusji. 
Dzisiaj jest ten dzień. Podobny dzień do tego, w którym dostałam pierwszą chemię, jednak ten jest ważniejszy i poważniejszy.
Ponieważ nie mogłam nic jeść i nic pić, dostawałam multum kroplówek, których z całym szacunkiem mam dość. 
-Proszę, tutaj masz specjalne ubrania, przebież się już.- powiedziała uśmiechnięta, młoda pielęgniarka. Kiedy miała już wychodzić, w ostatniej chwili ją zatrzymałam i zapytałam.
-Proszę pani, na tym oddziale leży mój chłopak, który ma mi oddać szpik, czy ja mogłabym..-chciałam dokończyć pytanie, ale pielęgniarka mnie wyprzedziła:
-Tak, możesz, ale pod warunkiem, że mama pójdzie z Tobą i przypilnuje, żebyś nigdzie nie wychodziła, ani odchodziła oprócz Zayna, dobrze?- zwróciła się do mamy, na co ta jej odpowiedziała:
-Oczywiście, nie dopuszczę do tego, aby się oddaliła.- powiedziała, głaskając mnie po głowie. 
Dotarłam do sali Zayna i jak najprędzej do niej weszłam, aby nie tracić czasu. Stał wpatrując się w okno, a kiedy usłyszał, że ktoś wszedł, chciał się obrócić,ale ja go przytuliłam szybciej. Kiedy tylko zobaczył moją postać, od razu odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w głowę. 
-Zayn... cholernie się boję, nigdy tak wielki strach mnie nie obciążył. Zawsze byłam silna i samodzielna...
-Człowiek nie jest samotną wyspą, która jest zdana tylko na siebie, tylko jest skrawkiem lądu, który może polegać na kolejne. Wszystko będzie dobrze, musi być.-powiedział bardzo poważnie. Zastanawiałam się, czy naprawdę się nie stresuje, czy jest dobrym aktorem.
-Przyszedłeś na koncert charytatywny ze swoim zespołem, a zobacz gdzie wylądowałeś.
-Dzięki Tobie stałem się lepszym człowiekiem, dziękuję Ci za to.-kiedy to powiedział, na mojej twarzy, na policzkach automatycznie włączyły się czerwone lampki, tworząc rumieńce. 
-Katy, musisz już iść.-usłyszałam głos mamy.
-Jeśli się coś stanie, to...
-Nic się nie stanie, masz być silna. 
-Jeśli coś się stanie, pamiętaj o mnie.-powiedziałam, pocałowałam go w usta i skierowałam się w stronę wyjścia, jednak usłyszałam jego ostatni szept:
-Nie będę mógł o Tobie pamiętać, bo nie będę umiał bez Ciebie żyć. 

-Mamo, tato... kocham Was.-powiedziałam, jakby to miały być moje ostatnie słowa.
-My też Cię kochamy.-powiedzieli wspólnie.-Wszystko będzie dobrze.-powiedzieli, kiedy już odjeżdżałam. 

„Oczami Zayna
Dlaczego tak długo? Już powinna wrócić, dlaczego wciąż jej nie ma?-myślałem, leżąc w łóżku i tłumacząc sobie, że przeszczep  na pewno długo trwa.
Nagle do pokoju wszedł lekarz.
-I co? Wszystko dobrze, prawda?-zapytałem, z oczami pełnymi radości.
-Przykro nam, robiliśmy co w naszej mocy, ale nie udało się...-powiedziała, a moje oczy się zaszkliły, nogi zmiękły, chociaż leżałem na łóżku. Wszystko wydawało się jak w okropnym śnie, czy horrorze, jednak bez niej, nie chcę w nim dłużej być.

„Skoro Bóg nie pozwolił rozwijać naszej miłości na Ziemi,
 będziemy próbować tam, na górze, w Niebie.

„Człowiek jest jak ta banieczka mydlana, 
wystarczy jeden, mocniejszy powiew wiatru
i może Cię już nie być.


~*~
Witajcie.
Jestem pewna, że większość z Was mnie teraz nienawidzi,
po tym co zrobiłam.
Nawet moja mama, która czytała każdy rozdział,
przez krótki okres się do mnie nie odzywała
i kazała mi zmienić koniec.
Jestem jednak osobą upartą i postawiłam na swoje,
ale nie mam pojęcia czy robię dobrze.

Kochani!
Oczywiście w oczach pokazały się już łzy, które z pewnością wyjdą zobaczyć światło
dzienne. 
Bardzo trudno pożegnać się z moimi kochanymi czytelnikami
oraz z tym opowiadaniem, mówiąc, że to już ostatni rozdział.
Jestem pewna, że wyjdzie kolejny mój blog z opowiadaniem.
Pragnę Was poinformować, że będziecie mogli kupić to opowiadanie w postaci książki,
która mam nadzieję wyjdzie w tym roku.
Jeżeli coś takiego nastąpi, to oczywiście Was poinformuję na tej stronie.
Tak samo zrobię, kiedy powstanie mój kolejny blog.

W sumie nie mam nic więcej do powiedzenia, napisania,
jednak nie umiem pogodzić się z myślą,
że to koniec.

Mam nadzieję, że nie odsuniecie się ode mnie,
oraz pozostawicie swoje zdania na temat tego rozdziału, na temat całego bloga.
Kurczę Mania wymyśl coś jeszcze...
Chyba będę kończyć, bo okażę się, że moja wypowiedź jest dłuższa, niż rozdział.

Wiedźcie, że wszystkich Was kocham i bardzo dziękuję Wam,
że wysłuchaliście moich uczuć.
Bardzo mi pomogliście.
Dzięki Wam jestem silniejszą osobą.

Kocham Was, Mania. 

Dedykuję ten rozdział wszystkim tym, 
którym się nie udało...  

środa, 23 stycznia 2013

35 Rozdział

-Chcę uratować Twoje życie, a równocześnie sens mojego życia.-powiedział, kiedy do moich oczu napłynęły łzy. Nie wiedziałam, nigdy nie przyszłaby taka myśl do mojej głowy, iż mógłby oddać część swojego szpiku dla mnie. Pozostaje wykonać badanie szpiku, w którym wynik zdecyduje czy jest dla mnie szansa.
W całym ciemnym tunelu, w którym zapalała się zapałka, która świeciła, jednak po chwili gasił ją wiatr, zapaliła się lampka i mam nadzieje, że z niej nie spali się tak szybko żarówka, jak płomień zapałki.
Nie umiałam nic wydusić, poskładać słów, które byłyby odpowiednie do tej sytuacji, dlatego jedyne co zrobiłam to wtuliłam się w jego umięśniony tors, z którego bije ciepło serca.
-Zagrasz mi coś?- zadał pytanie, jednocześnie wyrywając mnie z uścisku i wskazał palcem na instrument. Nie lubiłam grać dla publiki, mniejszej jak i tej większej. Grałam dla siebie, ponieważ jestem osobą wstydliwą, jeśli chodzi o tak poważne sprawy. Zawsze kiedy muszę zaśpiewać, zagrać, powiedzieć coś przed większą ilością ludzi ogarnia mnie okropna trema, która okazuje się w tzw. „buraku” na policzkach i w poceniu się rąk.
-Nie, wolę nie.-powiedziałam na co zrobił smutną minę.
-Masz ogromny talent.-powiedział, przez co moje policzki zmieniły swój kolor na róż.-Myślę, że taki talent trzeba wykorzystać w dobry sposób. -mówił, patrząc mi głęboko w oczy, na co prychnęłam.
-Gram dla siebie, nie dla ludzi.-powiedziałam, jednak niekoniecznie wiedziałam czy to stuprocentowa pewność i prawda.
Cała sytuacja z badaniem do przeszczepu planowana była bardzo szybko. Jeszcze w ten dzień, kiedy mi wyznał, iż chce być moim dawcą, przyjęli go do szpitala, aby na jutro był przygotowany do badania. Długo rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, aż po chwili, wykończeni oddaliśmy się w ręce Morfeusza.
Obudziło mnie zamieszanie w pokoju, ponieważ pielęgniarka przygotowywała łóżko do badania, a chłopaka było słychać w łazience, lecz po chwili był gotowy, stojący na baczność w pokoju.
-To są chyba jakieś jaja. Ja nawet nie mam na sobie majtek!-powiedział z kwaśną miną, a pielęgniarki razem ze mną wybuchły śmiechem.
Gotowy pacjent położył się na łóżku i wystawił rękę z wenflonem, aby pielęgniarka miała dostęp do podania leku, na który mówią  „głupi jaś ”. Lek działa uspokajająco, ale ogłupiająco.
- Ty masz cztery oczy.-powiedział, wskazując na mnie palcem i śmiał się głosem małego dziecka.-Sprzątaj te skarpetki, bo od tego tu jesteś Katy.-powiedział i dalej się śmiał, co jest normalne po tej substancji. Odwiozłam go razem z pielęgniarkami pod drzwi oddziałowe, jednak dalszą drogę prowadziły tylko pielęgniarki, a mi pozostało tylko czekać.
Zobaczyłam jak na oddział wjeżdża łóżko mojego, śpiącego chłopaka, prowadzone przez pielęgniarki. Odstawiły go do pokoju, uśmiechnęły się do mnie i powiedziały, że za niedługo się obudzi.
-Tam było strasznie.-opowiadał z przejęciem do samego wieczora w łóżku. Po narkozie nie można wstawać, ponieważ może człowiekowi się zawrócić w głowie, dlatego nie pozwoliłam mu na to.
-Wiesz, że mówiłeś mi, że mam cztery oczy i mam Ci skarpetki sprzątać?-mówiłam przez śmiech, na co mulat zrobił ogromne swoje, brązowe oczy, a po chwili sam się śmiał.
Nagle do pokoju weszła pani doktor.
-Ponieważ jest pani przygotowana do przeszczepu jutro go wykonamy, szpik jest zgodny.-powiedziała z ogromnym uśmiechem na twarzy.

To znaczy, że mam szansę na zdrowe życie?





~*~
Witajcie.
Pragnę Was powiadomić, że jest to już przedostatni rozdział.

Wyszedł mi całkiem inaczej niż chciałam,
nie wiem czy to dobrze.

Jednak jak mówiłam, historia dobiega końca.
Opisałam tu swoją historię, która się zakończyła,
więc tą też trzeba.
Trudno mi się z tym blogiem żegnać,
pewnie dlatego, iż jest moim życiem
i moim pierwszym blogiem, ale nie ostatnim.
Nie będę się tu rozpisywać, bo się poryczę,
poza tym to przedostatni rozdział.

Mi się nie podoba ten rozdział, a Wam?
 Czekam na komentarze. 
Do ostatniego!
 ~Mania


sobota, 19 stycznia 2013

34 Rozdział

    -Posterydowa martwica kości.- powiedziała moja pani doktor. Stałam jak sparaliżowana, wysłuchując słów jakie mówiła. Okazało się, że jest to starcie kości, przez co trą o siebie i występuje piekielny ból.-Niestety nie mamy na to leku, jedyne co możemy dać to leki przeciwbólowe. Będziemy kontrolować czy stan twoich pachwin się pogarsza. Sądzę, że można zrobić to plastycznie.- mówiła, jednak mi w ogóle nie ulżyło. Zayn złapał mocniej moją dłoń, próbując mnie uspokoić, co nie miało żadnych skutków.
*
   -Tak mamo, to jest martwica.-mówiłam przez łzy. -Nie ma na to leków, ale mogą zrobić to plastycznie. Mam oszczędzać nogi. Oni mają nadzieje, że to minie.-tłumaczyłam łamiącym się głosem, a mój chłopak głaskał delikatnie moje plecy, po których przeszedł dreszcz, przez który zatrzepałam moim ciałem, na co mulat się delikatnie uśmiechnął, czego nie odwzajemniłam. -Dobrze, no to do jutra. Tak, Zayn jest ze mną.-powiedziałam i przeniosłam wzrok na niego.-Dobranoc, kocham Was.-wymówiłam ostatnie słowa i rozłączyłam się, odstawiając komórkę na bok, a gdy go odkładałam, zobaczyłam moje zdjęcie na wyświetlaczu przed chorobą. Długie, w słońcu złociste włosy, które opadały na moją skórę, duże oczy, i mój charakterystyczny uśmiech, za czym tęsknię. -Pójdę się kąpać, Zayn. Wezmę chłodny prysznic.
-Dobrze słońce.-powiedział, całując mnie swoimi ciepłymi ustami w policzek. Puściłam jego również ciepłą dłoń i skierowałam się w stronę łazienki.
Oblałam się chłodną wodą, próbując zebrać w sobie wszystkie siły z mojego organizmu i walczyć z armią problemów, które cały czas, codziennie próbują mnie zniszczyć, ale ja się nie dam, nie pozwolę, aby one były górą, bo to ja mam być zwycięzcą. Uśmiechnęłam się do siebie w lustrze nakładając chusteczkę na moją główkę, na której pokazują się małe igiełki-delikatnie widoczne, twarde włoski. Nasmarowałam ciało balsamem przeciw rozstępom, ponieważ sterydy zatrzymują wodę w organizmie i powiększają głód, przez co myślisz ciągle o jedzeniu, nawet jak nie bierzesz już tych leków, to i tak ten głód zostaje jeszcze przez pewien czas, co powoduje gwałtowne tycie, czyli mogą z tego wynikać rozstępy. Ubrałam się w piżamę i zarzuciłam na siebie szlafrok. Będąc gotowa, wyszłam z łazienki i uśmiechnęłam się do Zayna, mówiąc:
-Zimna kąpiel pomaga, albo to jest magiczna łazienka.-powiedziałam, na co zachichotaliśmy.-Przyszykujesz mi coś do jedzenia? Proszę?-zadałam pytanie robiąc słodkie oczka dziecka, które wypatrzyło sobie zabawkę i prosi o nią rodziców. Chłopak szybko wstał i przytulił mnie.
-Oczywiście, dla Ciebie wszystko!-powiedział i wyszedł do kuchni.
Ponieważ było jeszcze wcześnie, pierwszy raz w szpitalu wyciągnęłam skrzypce, które kochałam i zaczęłam grać. Chociaż starałam się grać cichutko i tak większość osób zleciała się pod mój pokój i wsłuchiwali się w moją muzykę. Otworzyły się drzwi i chciałam przestać moją grę, kiedy w drzwiach ukazał się mulat. Zrobił wielkie oczy, ukazując zdziwienie, ponieważ nigdy nie wspominałam o tym, że gram na instrumencie.
-Masz ogromny talent- powiedział, kiedy zakończyłam grę.-Nie wiem czy to dobry pomysł, ale chcę Ci powiedzieć, że chcę zrobić badanie, czy mogę być Twoim dawcą.



~*~
Witam Was. :)
Na początku chciałam odpowiedzieć, wytłumaczyć kilka komentarzy
na temat treści mojego bloga.
Podczas mojej choroby, kiedy miałam gorsze chwile, chciałam gdzieś wyrzucić moje emocje,
dlatego zaczęłam pisać, a później to udostępniać.
To bardzo mi pomagało. Cieszyłam się, że ktoś to czyta.
Moje leczenie trwało długo, a moje emocje się powiększały,
dlatego cały czas je tutaj opisywałam.
Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że może zacząć się to nudzić,
jednak spróbujcie mnie zrozumieć, 
bo tu jest cała historia mojego koszmaru,
z którego powoli się budzę, 
jednak psychika zawsze zostanie dotknięta.

Teraz takie pytania jak zawsze. :)
Jak Wam się podobał rozdział?
Po lewej stronie jest ankieta, chciałabym abyście zagłosowali. :)
No i oczywiście, czekam na komentarze. 
Do napisania, miśki! 
~Mania.
 

środa, 16 stycznia 2013

33 Rozdział

   Spotkało mnie ogromne szczęście.

Mam przy sobie osobę, która widzi we mnie więcej niż tylko zwykłą, chorą dziewczynę i czuje do mnie coś głębszego, co jest mi bardzo potrzebne. Niewiele jest osób, które chcą być z chorymi ludźmi, ponieważ każdy chce mieć normalne, bezproblemowe życie ze zdrową osobą, dlatego jest dla mnie zdziwieniem, że Zayn Malik znana osoba na całym świecie, za którym z piskiem  uganiają się fanki, który mógłby mieć każdą dziewczynę, wystarczyłoby jego klaśnięcie, pstryknięcie palcami, zainteresował się taką osobą jak ja- chorą, bez włosów, w niełatwej sytuacji. Pokochał mnie i zrobiłby dla mnie wszystko. Potrafi odstawić wszystko na drugi tor, tylko po to, żeby mnie zobaczyć i być pewnym, że nic mi nie jest, że dobrze się czuję. Myślę, że to nie jest poświęcenie, tylko prawdziwa miłość. Jestem szczęściarą mając taką osobę.
Drugim szczęściem jest moja choroba, z której jakkolwiek to brzmi można wyciągnąć dobre strony. Moje życie, moje osoba się zmieniła, ponieważ zaczęłam inaczej patrzeć na świat, bardziej wydoroślałam, zaczęłam doceniać rzeczy, na które wcześniej nie zwracałam uwagi, bo uważałam, że to pierdoły, które nie zasługują na moje myśli, nie zasługują na to, żeby były głównymi bohaterami w mojej głowie, zauważyłam jakie są prawdziwe problemy,  które mogą zniszczyć twoją psychikę, twój organizm, twój wygląd i stan. Całe leczenie musi Cię zniszczyć, żeby wyleczyć.
W momencie otrzymania wiadomości, że jesteś chora na poważniejszą chorobę czujesz się jakby ogromna, mocna fala wodna uderzyła w Ciebie, przez co wpadasz pod wodę i z oszołomienia nie umiesz pływać, nie umiesz się wydostać, przez co tracisz zawartość tlenu, który przez chwilę był w twoich płucach, niewielki ale był, dlatego musisz te ostatnie powietrze wykorzystać, zebrać w sobie siły, wypłynąć oraz walczyć z falami, które próbują Cię zniszczyć.

*
Szczęśliwy moment trwa chwilę, w którym widzisz w lustrze swój uśmiech, na który czekałeś długo, jednak problemy i cierpienie przychodzi niespodziewanie szybko i trwa naprawdę długo, czego nikomu nie polecam.
Byłam szczęśliwa, ale zapomniałam o tym co się dzieje, czyli problem, który brzmi: „ Brak dawcy”. Ta wiadomość dobijała mnie w chwili, z której powinnam się cieszyć. 
Kolejny dzień nie zapowiadał nic złego, ale nie wolno chwalić dnia, przed zachodem słońca. Zayn wyszedł do zespołu na próbę, a ja czekałam na rodziców. Postanowiłam zrobić sobie kubek gorącej, owocowej herbaty, jednak kiedy wstawałam z łóżka, które tymczasowo jest moje, poczułam bardzo nieprzyjemny ból w pachwinach, który uniemożliwił mi zejście z łóżka. Krzyknęłam z bólu, na co w pokoju od razu ukazała się pielęgniarka.
-Coś się stało?-zapytała z troską w oczach i głosie.
-Tak, bardzo mnie boli w pachwinach jak zrobię jakiś ruch.
-Dobrze, zgłoszę to lekarzowi, który pewnie przepisze Ci leki przeciwbólowe.-uśmiechnęła się.-Nie wstawaj na razie, a ja idę zadzwonić do lekarki.
Dostałam przeciwbólowe leki i skierowanie na badanie, które miało nazwę tomograf-bezbolesne, krótkie badanie wyświetlające mój wewnętrzny organizm.
Wyniki z badania miały ukazać się szybko, co jest dziwne, bo zazwyczaj czeka się na nie długo.
W pokoju znaleźli się rodzice, którzy na mnie czekali z uśmiechem na twarzy i strachem w oczach.
-Co się stało?- zapytali. Opowiedziałam im wszystko od nieudanej próby wstania z łóżka, aż do badania i wyniku, który miał się ukazać niebawem.
Po opanowaniu nerwów co znowu może mi dokuczyć, poprosiłam mamę, żeby pokazała mi brzuszek. Było widać już zmianę w wielkości brzucha. Chciałam poczuć jak kopie moje rodzeństwo, jednak  maluch nie chciał mi tego okazać.
Rodzice zaczęli się zbierać, przez co byłam na nich w pewien sposób zła, nie chciałam zostać sama, ale wiedziałam, że zaraz pojawi się Zayn i będzie tylko lepiej.
-Jestem!-powiedział z uśmieszkiem.-Jak się dziś czujemy?
-Byłoby wspaniale.. gdyby nie moje nogi.-opowiedziałam o wszystkim mulatowi, który przestraszył się całą tą historią, bał się tak samo jak ja. Wziął mnie w swoje ramiona i mocno ścisnął. Po drodze ku jego ramionom moje miejsca bólu kolejny raz dały znaki i zaczęły wydawać okrzyki pomocy w postaci nieprzyjemnego bólu. Spróbowałam je zignorować, dlatego będąc w jego uścisku przymknęłam oczy i skupiłam się na czerpaniu przyjemności z jego ogromnego, ciepłego ciała.
Malik zgarnął ze świetlicy gry po to, abyśmy zapomnieli o problemach i cieszyli się chwilami spędzonymi wspólnie. Kilka razy ograłam go w znaną grę pt. „Chińczyk” na co zareagował słodką i śmieszną  złością, dlatego śmiałam się z niego na cały oddział. Mój śmiech przerwała pani doktor.
-Mamy wyniki Twoich badań.-powiedziała z powagą w głosie i oczach.
-I jakie są?-powiedzieliśmy drżącym głosem.
-Podejrzewamy martwicę.


______________________________________________
________________________________

Witam misiaki. <3
Jak tam rozdział? 
Zaczęłam dodawać zdjęcia, tak na końcówkę tego bloga.
 Nie mówię, że to ostatni rozdział!
Piszcie w komentarzach jak Wam się podoba. 
Jeśli chcecie być informowani piszcie swoje:
  • nazwy tt,
  • facebook, 
  • i inne.
Mam nadzieję, że nie zmarnowałam Wam czasu i tego rozdziału.
Sama nie mam o nim własnego zdania.
@maniaopach


poniedziałek, 7 stycznia 2013

32 Rozdział

    -Nie wolno obiecywać rzeczy, których nie możesz dotrzymać. Mogę podać mnóstwo argumentów, które są negatywne dla naszego związku.-powiedziałam głosem stanowczym, jednak w głębi duszy nie chciałam o nich myśleć, ponieważ było ich bardzo dużo. Bałam się, że go stracę, a sama do tego doprowadzałam, to świadczy o tym, że jestem głupia.
-Podaj przykład.-powiedział, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
-Masz fanów, trasę koncertową w drodze, do której nie jesteś przygotowany, czyli kolejny argument: zaniedbujesz zespół.-powiedziałam, histerycznie machając rękami w górę i na boki.-Poza tym, zaniedbujesz siebie i swoją reputację! To chyba wystarczające powody Zayn. Kocham Cię, ale nie chcę Ci marnować życia i właśnie dlatego, że nie chcę Ci marnować życia, wolałabym żebyś...
-Nie kończ, bo nie chcę tego nawet słyszeć. Pozwól, że ja Ci podam mój jeden przykład, który jest na tyle ogromny, że przykrywa wszystkie twoje argumenty! On wygrywa z nimi. Kocham Cię i ty mnie kochasz, dlatego nasza miłość zakrywa wszystko co wypowiedziałaś.-w tym momencie mu przerwałam:
-Zayn, jesteś starszy ode mnie i powinieneś być rozsądny.
-Ja jestem rozsądny i też odpowiedzialny. Skoro fani mnie kochają muszą zaakceptować Ciebie, trasą koncertową się nie przejmuj, bo nie pojadę na nią.-zaczęłam się śmiać jak głupia.- Katy nie zostawię Cię. Albo ją przełożymy, albo chłopcy będą musieli poradzić sobie beze mnie. I nie wmawiaj mi, że nie mogę, bo to moja decyzja.-był bardzo stanowczy. W pewnym momencie podszedł do mnie, złapał mnie za ręce, spojrzał mi głęboko w oczy i powiedział:
-Teraz tylko ty się dla mnie liczysz. Dzięki tobie, spojrzałem na świat całkiem z innej strony. Dziękuję Ci za to.- czułam jak moje policzki się czerwienią.
-Nie płacz, powinnaś się cieszyć!
-To ze szczęścia.-powiedziałam i po chwili się roześmialiśmy się, a do pokoju weszli rodzice.
-Ty płaczesz i się śmiejesz?-powiedział uśmiechnięty tata, który zawsze był uśmiechnięty, inaczej było z mamą, bo od razu było widać, że coś nie tak.
-Tato... już wiecie?-tata tylko pokiwał głową.
-Spokojnie, wszystko będzie dobrze.-powiedziała mama, która nie ukrywała zmartwienia. Nie dziwiłam się, przecież to straszna wiadomość.
-Zayn możesz iść do domu odpocząć.- powiedziałam całując go w policzek.
-Przecież twoja mama nie będzie w ciąży w szpitalu, to niebezpieczne, a twój tata będzie się opiekował twoją mamą, dlatego ja zostanę, bo dla mnie to żaden problem, tylko przyjemność. -powiedział jednym tchem.
*
Popołudnie spędziłam wyjątkowo śmiesznie. Zayn opowiadał mi historie jakie przydarzyły się One Direction.
„Chociaż jeden dzień, w którym nic złego się nie działo.”
*
Obudziłam się wcześnie rano i obróciłam się w stronę rozkładanej kanapy, na której słodko  spał mulat. Wtedy zrozumiałam, że nie umiałabym żyć bez niego. 
Postanowiłam, że skoro nie jestem przyczepiona do kroplówki, która jest bardzo wkurzająca, mogę zrobić śniadanie. Wstałam, ubrałam się i wyszłam do szpitalnej kuchni, oczywiście wszystko starałam się zrobić jak najciszej, ale nie obyło się bez trzaśnięcia czymś, czy upuszczenia czegoś, jednak chłopak miał głęboki sen i nawet nie drgnął. Zrobiłam dwie herbatki z cytrynką i kanapki z wszystkimi możliwymi, moimi składnikami, jakie znalazłam w lodówce. Kiedy cieniutko posmarowałam chlebek, ponieważ nie przepadam za masłem i uznaję go tylko w najmniejszej ilości, mój nóż upadł na podłogę. Schyliłam się w celu podniesienia przedmiotu i chciałam zwinnym ruchem się podnieść, jednak moja głowa zatrzymała się na blacie i zaliczyłam piękne rąbnięcie, a nóż  z powrotem upadł na ziemię. Złapałam się za miejsce gdzie czułam ból i zrobiłam kwaśną minę. Schyliłam się kolejny raz po nóż, tylko tym razem podniosłam się głową dalej od blatu i uniknęłam nieprzyjemnego uderzenia. 
Z pełnym talerzem powędrowałam do sali i kiedy po cichu weszłam do pokoju dla jednej osoby z miejscem dla opiekuna, zastałam już obudzonego Zayna.
-O jejku! Mogłaś mnie zawołać, bo ja byłem pewien, że jesteś w łazience i zaraz mi pęknie pęcherz!-powiedział na co się zaśmiałam.-pomóc Ci?
-Nie, idź do toalety, w celu uniknięcia eksplozji.- powiedziałam i powędrowałam do kuchni po dwa kubki herbaty.  Kiedy wróciłam, widziałam chłopaka dobierającego się do kanapek.
-Stop!-krzyknęłam, na co zareagował całkowitym zatrzymaniem swojego ciała i nie ruszaniu się.-Umyłeś ręce?
-Tak mamusiu.-powiedział i odebrał ode mnie herbaty, dając mi porannego buziaka.
Siedzieliśmy zajadając się i śmiejąc. W pewnym momencie zapatrzyłam się i powiedziałam:
-Zayn, mam szczęście, że jesteś przy mnie. Nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie.
-Ja też nie umiałbym bez Ciebie żyć.-powiedział, a ja poczułam łzę na moim policzku. Tym razem nie łzę smutku, ale łzę szczęścia. 
~*~
Witam Was wszystkich! Jak minął poniedziałek?
Jak Wam się podobają moje wypociny? 
Mam nadzieję, że otrzymam odpowiedź w komentarzach.
Liczę na Was. 
~Mania

wtorek, 1 stycznia 2013

31 Rozdział

      Ludzie nie widzą w jakiej trudnej sytuacji się znajduję. Jak ciężki okres przechodzę i jak ważny jest dawca, który oddałby mi część swojego szpiku. Zawsze sądziłam, że większość ludzi lubi pomagać i posiadać uczucie, iż komuś pomógł. Widocznie się myliłam, bo nie każdy to chce osiągnąć.

Usiadłam na łóżku i nie wiedziałam co zrobić, tak samo jak Zayn. Patrzyłam martwo w jeden punkt na ścianie, zastanawiając się co teraz zrobimy.
-Jutro będę dokładniej rozmawiać z twoją mamą.-powiedziała pani doktor. Widać, że miała smutek i zmartwienie w oczach. Pamiętam jakie iskierki widniały w jej oczach, kiedy mówiła nam jak szybko znalazł się dla mnie dawca, zwłaszcza, że mój stan nie jest najlepszy. W okresie bez leków, stan mojej choroby pogorszył się o połowę lub więcej.  W chwili uśmiech na twarzy zszedł jej, kiedy dowiedziała się o tej naprawdę okropnej wiadomości. Tak samo było ze mną, tylko ja już się przyzwyczaiłam, że szczęście u mnie nie trwa długo.
              Mój koszmar się chyba nigdy nie skończy.
-Czy może pani powiedzieć o tym najpierw tacie? Moja mama jest w ciąży nie chcę, żeby się denerwowała.- wiem, że będzie musiała się dowiedzieć, ale my powiemy jej to może delikatniej, stopniowo. Jest w ciąży nie chcę, żeby coś się stało mojemu rodzeństwu.
-Oczywiście, rozumiem.-wychodząc była bardzo zamyślona.
Zayn próbował mnie przekonać, że dawca się znajdzie, że wszystko będzie dobrze, jednak przekonując mnie, próbował także przekonać siebie. Nie wychodziło mu to najlepiej.
Długą wypowiedź przerwał krzyk jakiegoś dziecka. Zerwaliśmy się i wypadliśmy z pokoju, aby zobaczyć co takiego się stało. Domyślaliśmy się, że krzyk był spowodowany bólem. Usłyszeliśmy krzyki lekarzy:
-Leki przeciwbólowe w kroplówce! Dajcie mu...- i w tym momencie były wypowiadane nazwy leków, które trudno było mi powtórzyć.- Boli Cię? Powiedź gdzie?- usłyszeliśmy jęki dziecka, a za chwilę głos pielęgniarki.
-Idźcie do pokoju, jest już późno.-powiedziała z uśmiechem, jakby nic takiego się nie stało. Byłam bardzo wrażliwa na tym punkcie bo doskonale wiedziałam przez co te dzieci przechodziły. Jestem najstarsza z oddziału i  dość odporna na ból, jednak i tak go nie lubię. Na tym oddziale są dzieci od   4 lat, które mają choroby niewyleczalne, albo choroby ciężko wyleczalne. Nie wszystkie takie choroby mają, ale większość.
Niedawno dostałam lek, na który bardzo mocno się uczuliłam. Dostałam potwornych bólów pleców, który nie pozwalał mi się ruszać i chodzić. Kiedy leżałam, czułam jakbym na nogach miała buty narciarskie. Dostawałam bardzo mocne leki, po których byłam we własnym świecie. Moja mama do mnie mówiła, a ja nie reagowałam, tylko cały czas spałam.
*
W nocy przewracałam się z boku na bok, ponieważ nie mogłam spać. Przyglądałam się Malikowi, który słodko spał i chrapał. W pewnym momencie poskoczyłam na łóżku, ponieważ Zayn zaczął gadać przez sen. Jego zdania brzmiały tak:
-Harry weź przestań mnie molestować! Podam Cię do sądu o gwałt! Uspokój się!-mówił poważnie a ja z trudem hamowałam śmiech.- Słuchaj, masz ładną buźkę, ale jeśli tylko chcesz, to Ci ją zmienię!-mówił. Po mamrotał coś jeszcze pod nosem niezrozumiałego, powiercił się i spał już spokojnie.
Do rana daleko, a moje oczy jak dwie latarnie, nie chcę dopuścić mnie do snu.
Sięgnęłam po laptopa i po cichu go odpaliłam. Zajrzałam na strony, od których jestem uzależniona, a następnie portal głoszący nowiny o gwiazdach. Nie było nic ciekawego, oprócz czegoś co spowodowało automatycznie łzy w moich oczach. Zamknęłam laptopa i nawet nie wiem kiedy usnęłam, pewnie ze zmęczenia. 
*
Obudził mnie miły zapach kawy i głód. Zobaczyłam chłopaka popijającego kawę, a na stole widziałam śniadanie i herbatę. Przypomniałam sobie nocne odkrycie i od razu posmutniałam. 
-Jeśli chcesz to zamiast herbaty też Ci zrobię kawę, nie ma problemu.-zauważył mój smutek, ale odebrał go w złym kierunku.
-Nie, dziękuję Ci za śniadanie, ale wolałabym, żebyś poszedł.
-Co się stało? Wiem, że chrapę w nocy, przepraszam!-zaczęłam się śmiać. Włączyłam komputer i pokazałam mu stronę, którą znalazłam.
-No i co z tego? Katy ja jestem osobą znaną i na każdym kroku dopisują mi wymyślone historyjki. 
-Ale to akurat jest prawdą. Nie chcę, abyś był pośmiewiskiem.- Na tej stronie Zayn był wyzwany za to, że jest z taką osobą jak ja, z osobą chorą. O tym, że zaniedbuje fanki i przesiaduje cały czas w szpitalu, zamiast dbać o zespół. A ostatnie zdanie brzmiało tak:
 „Wierzymy, że Zayn jest tylko z tą dziewczyną z litości.”
-Katy, przecież to nie prawda! Ja Cię kocham, boję się o Ciebie i nigdy Cię nie zostawię. Obiecuję Ci.
~*~
Jak po sylwestrze? U mnie dość dobrze. Nie złożyłam Wam życzeń dlatego teraz Wam złożę spóźnione.
SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU. c:
Jak rozdział? Czekam na komentarze. 
~Mania.