„Budzę się z koszmaru, wracam do rzeczywistości, do normalnego życia.”
Dotarli rodzice i wraz z nimi oraz Zaynem przejechaliśmy karetką do ogromnego szpitala. Zostałam oddzielona od Zayna i wywalona na reżim, tak samo jak on, domyślam się, że wszystko musi być sterylne. Pożegnaliśmy się ogromnym całusem na dobranoc i zmęczeni położyliśmy się spać.
-Zayn!-krzyknęłam, kiedy chłopak się oddalił, a słysząc swoje imię, odwrócił się w moją stronę.-Teraz, kiedy wszystko już się ułożyło, kiedy jestem zdrowa i w końcu mam normalne życie, musimy to zniszczyć? Tak dużo przeszliśmy...-powiedziałam głośnym, stanowczym głosem, jednak załamującym się pod wypływającymi łzami i wielką gulę w gardle, która wielu ludziom przeszkodziła w wymowie, w wypowiedzeniu własnego zdania.
-Nie mam już siły, nie chcę, muszę odpocząć.-powiedział, kładąc swoją dłoń na mojej twarzy i kciukiem delikatnie ocierając łzę, która okazała się po jego słowach, na co zareagowałam przymykając powieki. Przez ciało przeszedł niedelikatny dreszcz, którego celem było wywołanie "otrzepania" mojego ciała, co mu się nie udało. Pocałował mnie delikatnie w czoło, a ja wciągnęłam zapach jego cudownych perfum. Powoli tyłem oddalał się, patrząc mi prosto w oczy i uśmiechając się smutkiem na pożegnanie. Kiedy się odwrócił, bez zatrzymania wyszedł na ulicę i nie zauważył rozpędzonego samochodu, jadącego w jego stronę. Jedyne co mogłam krzyknąć, co udało mi się wydusić, po usłyszeniu piszczących opon samochodu i trzasku to:
-Zayn!
Obudziłam się z przeraźliwym krzykiem, przez co moja mama siedziała zdenerwowana koło mnie, sprawdzając czy nie mam gorączki i pytając mnie, czy wszystko dobrze. Jedyne co mogłam odpowiedzieć, to potwierdzić, że wszystko w porządku, aby nie tworzyć zbędnych dyskusji.
Dzisiaj jest ten dzień. Podobny dzień do tego, w którym dostałam pierwszą chemię, jednak ten jest ważniejszy i poważniejszy.
Ponieważ nie mogłam nic jeść i nic pić, dostawałam multum kroplówek, których z całym szacunkiem mam dość.
-Proszę, tutaj masz specjalne ubrania, przebież się już.- powiedziała uśmiechnięta, młoda pielęgniarka. Kiedy miała już wychodzić, w ostatniej chwili ją zatrzymałam i zapytałam.
-Proszę pani, na tym oddziale leży mój chłopak, który ma mi oddać szpik, czy ja mogłabym..-chciałam dokończyć pytanie, ale pielęgniarka mnie wyprzedziła:
-Tak, możesz, ale pod warunkiem, że mama pójdzie z Tobą i przypilnuje, żebyś nigdzie nie wychodziła, ani odchodziła oprócz Zayna, dobrze?- zwróciła się do mamy, na co ta jej odpowiedziała:
-Oczywiście, nie dopuszczę do tego, aby się oddaliła.- powiedziała, głaskając mnie po głowie.
Dotarłam do sali Zayna i jak najprędzej do niej weszłam, aby nie tracić czasu. Stał wpatrując się w okno, a kiedy usłyszał, że ktoś wszedł, chciał się obrócić,ale ja go przytuliłam szybciej. Kiedy tylko zobaczył moją postać, od razu odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w głowę.
-Zayn... cholernie się boję, nigdy tak wielki strach mnie nie obciążył. Zawsze byłam silna i samodzielna...
-Człowiek nie jest samotną wyspą, która jest zdana tylko na siebie, tylko jest skrawkiem lądu, który może polegać na kolejne. Wszystko będzie dobrze, musi być.-powiedział bardzo poważnie. Zastanawiałam się, czy naprawdę się nie stresuje, czy jest dobrym aktorem.
-Przyszedłeś na koncert charytatywny ze swoim zespołem, a zobacz gdzie wylądowałeś.
-Dzięki Tobie stałem się lepszym człowiekiem, dziękuję Ci za to.-kiedy to powiedział, na mojej twarzy, na policzkach automatycznie włączyły się czerwone lampki, tworząc rumieńce.
-Katy, musisz już iść.-usłyszałam głos mamy.
-Jeśli się coś stanie, to...
-Nic się nie stanie, masz być silna.
-Jeśli coś się stanie, pamiętaj o mnie.-powiedziałam, pocałowałam go w usta i skierowałam się w stronę wyjścia, jednak usłyszałam jego ostatni szept:
-Nie będę mógł o Tobie pamiętać, bo nie będę umiał bez Ciebie żyć.
-Mamo, tato... kocham Was.-powiedziałam, jakby to miały być moje ostatnie słowa.
-My też Cię kochamy.-powiedzieli wspólnie.-Wszystko będzie dobrze.-powiedzieli, kiedy już odjeżdżałam.
„Oczami Zayna”
Dlaczego tak długo? Już powinna wrócić, dlaczego wciąż jej nie ma?-myślałem, leżąc w łóżku i tłumacząc sobie, że przeszczep na pewno długo trwa.
Nagle do pokoju wszedł lekarz.
-I co? Wszystko dobrze, prawda?-zapytałem, z oczami pełnymi radości.
-Przykro nam, robiliśmy co w naszej mocy, ale nie udało się...-powiedziała, a moje oczy się zaszkliły, nogi zmiękły, chociaż leżałem na łóżku. Wszystko wydawało się jak w okropnym śnie, czy horrorze, jednak bez niej, nie chcę w nim dłużej być.
„Skoro Bóg nie pozwolił rozwijać naszej miłości na Ziemi,
będziemy próbować tam, na górze, w Niebie.”
„Człowiek jest jak ta banieczka mydlana,
wystarczy jeden, mocniejszy powiew wiatru
i może Cię już nie być.”
~*~
Witajcie.
Jestem pewna, że większość z Was mnie teraz nienawidzi,
po tym co zrobiłam.
Nawet moja mama, która czytała każdy rozdział,
przez krótki okres się do mnie nie odzywała
i kazała mi zmienić koniec.
Jestem jednak osobą upartą i postawiłam na swoje,
ale nie mam pojęcia czy robię dobrze.
Kochani!
Oczywiście w oczach pokazały się już łzy, które z pewnością wyjdą zobaczyć światło
dzienne.
Bardzo trudno pożegnać się z moimi kochanymi czytelnikami
oraz z tym opowiadaniem, mówiąc, że to już ostatni rozdział.
Jestem pewna, że wyjdzie kolejny mój blog z opowiadaniem.
Pragnę Was poinformować, że będziecie mogli kupić to opowiadanie w postaci książki,
która mam nadzieję wyjdzie w tym roku.
Jeżeli coś takiego nastąpi, to oczywiście Was poinformuję na tej stronie.
Tak samo zrobię, kiedy powstanie mój kolejny blog.
W sumie nie mam nic więcej dopowiedzenia, napisania,
jednak nie umiem pogodzić się z myślą,
że to koniec.
Mam nadzieję, że nie odsuniecie się ode mnie,
oraz pozostawicie swoje zdania na temat tego rozdziału, na temat całego bloga.
Kurczę Mania wymyśl coś jeszcze...
Chyba będę kończyć, bo okażę się, że moja wypowiedź jest dłuższa, niż rozdział.
Wiedźcie, że wszystkich Was kocham i bardzo dziękuję Wam,
że wysłuchaliście moich uczuć.
Bardzo mi pomogliście.
Dzięki Wam jestem silniejszą osobą.
Kocham Was, Mania.
Dedykuję ten rozdział wszystkim tym,
którym się nie udało...
~*~
Witajcie.
Jestem pewna, że większość z Was mnie teraz nienawidzi,
po tym co zrobiłam.
Nawet moja mama, która czytała każdy rozdział,
przez krótki okres się do mnie nie odzywała
i kazała mi zmienić koniec.
Jestem jednak osobą upartą i postawiłam na swoje,
ale nie mam pojęcia czy robię dobrze.
Kochani!
Oczywiście w oczach pokazały się już łzy, które z pewnością wyjdą zobaczyć światło
dzienne.
Bardzo trudno pożegnać się z moimi kochanymi czytelnikami
oraz z tym opowiadaniem, mówiąc, że to już ostatni rozdział.
Jestem pewna, że wyjdzie kolejny mój blog z opowiadaniem.
Pragnę Was poinformować, że będziecie mogli kupić to opowiadanie w postaci książki,
która mam nadzieję wyjdzie w tym roku.
Jeżeli coś takiego nastąpi, to oczywiście Was poinformuję na tej stronie.
Tak samo zrobię, kiedy powstanie mój kolejny blog.
W sumie nie mam nic więcej do
jednak nie umiem pogodzić się z myślą,
że to koniec.
Mam nadzieję, że nie odsuniecie się ode mnie,
oraz pozostawicie swoje zdania na temat tego rozdziału, na temat całego bloga.
Kurczę Mania wymyśl coś jeszcze...
Chyba będę kończyć, bo okażę się, że moja wypowiedź jest dłuższa, niż rozdział.
Wiedźcie, że wszystkich Was kocham i bardzo dziękuję Wam,
że wysłuchaliście moich uczuć.
Bardzo mi pomogliście.
Dzięki Wam jestem silniejszą osobą.
Kocham Was, Mania.
Dedykuję ten rozdział wszystkim tym,
którym się nie udało...