środa, 17 października 2012

22 Rozdział

     Złapałam się za podrażniony od ciosu, bolący i szczypiący policzek. Długo nie trzeba było czekać, aż spłynie po nim przeźroczysta ciesz zwana łzą. Nie umiałam nie okazywać bezsilności, po prostu nie umiałam. Wygrał. Znowu ma panowanie nad moim światem. Zamknęłam oczy, aby na niego nie patrzeć. Zjechałam tyłem po ścianie, w pewnym momencie usiadłam dalej opierając się plecami do ściany. Płakałam, chociaż zdawałam sobie sprawę z tego, że nie wiele mi to da. Byłam przyzwyczajona do tych emocji. Mam jakiś trudny poziom, level, którego nie umiem przejść. Teraz on. Nienawidzę go... Jak mogłam się z nim zadawać? On nie zawsze taki był. Umie być inny, ale twierdzi, że ja go skrzywdziłam i swojej winy w tym nie widział, a szkoda.
-Obiecuję Ci, że postaram się aby Twoje życie stało się piekłem! Będziesz wstydziła się swojego ciała, swojej osoby. W końcu pożałujesz, że mnie zostawiłaś równocześnie wydając. Dopilnuję tego.- skończył swoje groźby, po czym ukucnął blisko mnie i w obleśny sposób dotknął swoimi ustami moich. Po zakończeniu tej czynności odchylił się ode mnie, jednak dla mnie i tak zakłócał moją prywatność. Zmuszał mnie swoim wzrokiem do tego, żebym patrzyła mu w oczy. Upierałam się, na co on zareagował złością. Chwycił moją twarz w jedną dłoń i skierował w stronę jego twarzy tak, abym patrzyła tylko na nie. Nie chciałam tego. On nie brał pod uwagę tego, czy ja chcę czy nie. Czy mi się to podoba, czy nie. Nie było tu słowa o moim zdaniu, ono się nie liczyło. Nie mogłam wytrzymać... trudno powstrzymać mi się od łez, strachu i przypominaniu bólu jaki mi zadał. Wystarczy, że go widzę, a przed oczami mam wszystkie najgorsze sceny, w których jestem bita do krwi. On twierdzi, że mnie kocha. Niech zajrzy do cioci wikipedii co znaczy miłość. Jedyny pomysł jaki przyszedł mi do głowy, kiedy byliśmy w takiej bliskości...? Odważyłam się napluć mu prosto w twarz. Wyrwałam się, popchnęłam go tak, że się przewrócił, a korzystając z sytuacji chciałam uciec.
*Oczami Zayn'a*
    Najgorsza wiadomość, jaka mogła spotkać mnie w moim życiu właśnie do mnie docierała, bardzo powoli.  Mój skarb, moje serce, moje życie w rękach tego typa. Byłem pewny, że cierpi. Byłem pewny, że to on. Widziałem jak patrzy na Katy, jak patrzy na mnie. Pakowałem swoje rzeczy. Od dowiedzenia się tej okrutnej wiadomości, nie odezwałem się ani razu. Mój wzrok był pusty, mina bez emocji. Rozmyślałem mój plan... jednak nie mogłem mieć spokoju, chłopcy się martwili. Nie dziwiłem się, ale daliby mi spokój.
-Zayn?- zaczął troskliwym głosem Harry. Nie odpowiedziałem, w głowie miałem inne dialogi. Dialogi na temat "JAK URATOWAĆ MOJĄ PRZYSZŁĄ ŻONĘ" Jeszcze będziemy szczęśliwi.
-Zayn?!- powtórzył głosem zniecierpliwionym z nutką agresji.
-Czego chcesz?! Nie widzisz, że jestem zajęty?!
-Co chcesz zrobić?-reszta chłopaków przytaknęła w stylu "no właśnie..?"
-Nic Wam do tego.. to moja sprawa, nie wtrącajcie się.
-Przestań zgrywać twardziela!- jak to Liam, mądruś.
-A co mam robić?! Zadajecie głupie pytania! Będę jej szukać i znajdę! Dajcie mi spokój, nie mam czasu!
-Policja się tym zajmie.- Louis, niby jesteś najstarszy, a  i tak zachowujesz się jak dziecko...
-Śmieszny jesteś. Mam liczyć na pomoc policji? A co ona zdziała?! Jakby chodziło o Eleanor, siedziałbyś z założonymi rękami i czekałbyś aż zadzwoni zacna policja?! Nim oni ruszą swoje odwłoki, ona...-nie dokończyłem, nie chciałem myśleć co on może jej robić.
-Zresztą... już mnie nie zatrzymujcie. Muszę jechać Szkoda czasu. Nie chcę słyszeć pytań w stylu: "Możemy z tobą?" od razu mówię: NIE.- i wyszedłem. Wsiadłem do samochodu i zmierzałem w stronę domu Katy.
*Katy*
   Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął tak mocno, że upadłam na podłogę. W tym momencie wstał, wytarł zwilżone części twarzy podszedł do mnie... i zaczął mówić:
-Tak się chcesz bawić? Jakąś bardziej spokojną Cię pamiętam. Radzę Ci się uspokoić, bo pożałuje twoja rodzinka, rozumiesz?!
Po długich zastanowieniach co mam robić, kiedy już miał wychodzić i zostawić mnie samą, zatrzymałam go:
-Dlaczego mi to robisz?- mówiłam załamującym się głosem, ciągnąc katar nosem.
-Dlaczego? Żebyś poczuła jak się czułem, żebyś zrozumiała to, że Cię kocham i to, że my jesteśmy stworzeni dla siebie.
-Nie ma nas! A skoro tak mnie kochasz, to pozwól mi odejść. Żyj własnym życiem! - zareagował śmiechem.
-Alex, ja muszę zażywać leki! Jestem chora! Nie rozumiesz tego?!
-Przy najgorszym, jak umrzesz... to się zabiję i i tak będziemy razem. - pogłaskał mnie po policzku, a kiedy zobaczył moją kwaśną minę, bez słowa wyszedł.
    Zostałam sama, tego potrzebowałam. Widziałam siniaki na rękach, zastanawiałam się kiedy zadał mi tyle bólu. Jak spałam? On jest chory, chory psychicznie. Nie wierzyłam w to co robiłam, ale.. uklęknęłam na kolanach, złożyłam ręce i zaczęłam się modlić. Pod koniec modlitwy dodałam:
-Jeżeli naprawdę jesteś tam na górze... to proszę nie krzywdź mnie tak! Ja nikogo nie skrzywdziłam, a to, że w Ciebie nie wierzę chyba Ci nie przeszkadza, prawda? Każdy ma prawo wybory swojej religii. Ja swojej nie mam. Mówię Ci to prosto z mostu, bo i tak pewnie znasz moje myśli. Moje życie pokazało mi, że Ciebie nie ma... Chciałabym, żebyś pozwolił mi wybierać, a jeśli tak bardzo Ci przeszkadzam to mnie stąd zabierz. Nie pozwól tak złej osobie jak ja, żyć na Twoim "idealnym" świecie. Amen.- położyłam się kuląc na podłodze i zasnęłam.
*Zayn*
-Obiecuję, że ją znajdę. Przywiozę ją całą i zdrową.- mówiłem wychodząc z jej domu. Mama Katy, próbowała się do mnie uśmiechać, jednak i tak nie potrafiła zamaskować swojego krytycznego stanu. Kiedy usłyszała moje ostatnie słowa, przestraszyła się. Podbiegła do mnie i mnie zatrzymała.
-Zayn, dziecko nie rób nic na własną rękę!
-Nie pozwolę, aby ktoś ją krzywdził. Za niedługo będzie nasz ślub. Dopilnuję aby wszystkie rany zdążyły się zagoić.
Szedłem na parking. Było bardzo późno. Chłodny wiatr, wiał mi po uszach. Marzyłem o chwili, w której wraz z Katy, będziemy spacerować trzymając się za rękę. Czułem, że za niedługo ją zobaczę. Nagle poczułem ostry ból, ktoś mnie kopnął. Przewróciłem się. Usłyszałem śmiech. Przyłożył mi coś do buzi, po czym prędko zasnąłem.
------------------------------------------------------
Nie nudzi Wam się ten blog? Wydaję mi się, że czytacie bo musicie. Za niedługo będzie koniec tej historii, chyba że wpadnę jeszcze na jakieś pomysły. Piszcie, czy wam się nudzi, czy może niee? No i oczywiście nazwy tt! @maniaopach

9 komentarzy:

  1. Nie, nie nudzi nas ten blog, przynajmniej mnie ;3 zajebiste :D Czekam na nn. :)
    @nikaxx1 ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się ten blog nie nudzi :** Czekam na następny!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście że nie nudzi a już napewno nie mi :D A rozdział jak zawsze zajebisty ♥ i już czekam na następny :) tt - @VasHappening_bo

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to koniec?
    I nie jest nudny <3
    Czytam bo chce :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest super! Nie kończ jeszcze, proszę :) jednak zdążyłam dzisiaj @real_ania_xoxo :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie kończ, nie kończ!
    musisz kontynuować, czekam na następne ;>

    OdpowiedzUsuń
  7. ohh ale się dzieje !! boże co za typ z tego jej bylego -,- wietnie ! <3
    @Roksana_D

    OdpowiedzUsuń