sobota, 18 sierpnia 2012

5 Rozdział

    Obudziłam się rano z uśmiechem na twarzy na moim średnio wygodnym łóżku szpitalnym. Jednak mój uśmiech szybko zniknął z mojej twarzy, gdyż uświadomiłam sobie, że to właśnie DZISIAJ. Dziś jest pierwszy dzień. Łezka zakręciła mi się w oczku, ale szybko zniknęła, ponieważ przypomniałam sobie, że obiecałam wszystkim, a szczególnie sobie, że koniec tego rozdziału. Koniec łez i ubolewania nad sobą. Wstałam i jak zwykle poszłam się ogarnąć. Zjadłam śniadanko, które wcześniej przygotowała mi moja mamusia. Przypomniałam sobie o wczorajszym dniu i dlatego zapytałam się mamy:
-Mamuś, skąd Emily wiedziała o mnie?- mój głos brzmiał bardzo poważnie.
-No kochanie, tylko się nie złość. Emi do mnie zadzwoniła była bardzo zmartwiona, głos się jej trząsł. Musiałam jej powiedzieć. Muszę Ci powiedzieć, że nie ładnie się zachowałaś... Jak mogłaś ich tak potraktować? Oni się martwią...-Tak, znowu to ja ta zła.
-Mamo! Jak bym chciała to bym ich zaprosiła. Myślałam, że jestem już gotowa na tą rozmowę z Emi, niestety nie umiałam się odezwać...
-Dobrze. Ja się nie wtrącam, ale uważam, że powinnaś chociaż Emi przeprosić, to Twoja przyjaciółka. Alex nie wiem po co tu przyszedł... Ale podobno to Emily go tu przyprowadziła...
-Tak wiem. Dostała ode mnie ochrzan...- Nic nie mogłam dalej powiedzieć bo w drzwiach ukazała się malutka Lilly. 
-Hej mała! Niech zgadnę masz dla mnie śliczny uśmieszek i bajeczkę, prawda?- Puściłam do niej oczko, a Lilly wyciągnęła przed siebie bajkę. Na ilustracji zauważyłam Barbie tańczącą z jak mu tam było? A Ken. No więc uśmiechnęłam się do mamy spojrzałam na malutką i powiedziałam:
-No dobra. Idziemy! Czas na baję!- W podskokach powędrowałyśmy do 'świetlicy'. Poczytałam jej. Niestety nie zdążyłam kolejnej bajki, ponieważ zawołali mnie do 'zabiegówki' (miejsce do podawania leków, pobierania krwi itp.)  Chciałam wstać, ale moje nogi odmawiały posłuszeństwa. Nie dobre nogi, biłam je. Wiem głupie, aż mała się przyglądała ze zdziwieniem co ja robię... Zawołali mnie jeszcze raz.. Pomyślałam:
-Nie ominie mnie to... Muszę iść...
Powoli i nie pewnie szłam przez korytarz z głową opuszczoną. Usłyszałam głos mamy, nie słuchałam co mówiła, nie umiałam. Pobiegłam do niej i wtuliłam się najmocniej jak potrafiłam. Płakałam jej w ramię. 
-Mamo, ja wiem, że to jest konieczne... Ale ja się boję! Nie umiem tam wejść. Nikt mi nie powiedział jak to będzie wyglądało! To dzieję się za szybko!
-Kochanie. Ja wiem, ale zobacz ja Ci wszystko wytłumaczę. Chodź.- złapała mnie za rękę i pociągnęła do zabiegówki.
-Usiądź. Tutaj jest Twoje lekarstwo. TO ma uratować Twoje życie... Musisz przezwyciężyć strach.. Będę przy Tobie, obiecuję. Dostaniesz dzisiaj trzy chemie. Jedną w strzykawce, dwie do skapania. Będą kapać 30 min i 1h 30min. Dostaniesz leki przeciwwymiotne i ochronne. Następnie będziesz płukana przez 24h.
-Płukana? Co to znaczy?-byłam dość przerażona...
-Spokojnie. To są kroplówki, najczęściej puszczane dwie na raz. Bezbolesne do wenflonu. Dzisiaj doktórka mówiła mi, że będą Ci planować zakładać broviak, żeby nie niszczyć Ci żyłek.-powiedziała pielęgniarka.
-Bro-co?-To  dopiero przeraziło mój mózg...
-Broviak. Spokojnie. To jest wejście centralne. Małym dzieciom zakłada się port. To to samo tylko zawsze gdy przychodzisz na leczenie trzeba by było Cię kłuć. Dzięki temu nie zwisały by Ci tak zwane ogonki. Broviak jest zakładany i zostaje do końca leczenia.-zaspokajała mnie pielęgniarka, jednak zobaczyła, że jeszcze bardziej byłam zmartwiona. Wiedziała o co chodziło, kontynuowała:
-Spokojnie zakładanie broviaka jest bezbolesne, uśpią Cię. Usypianie także jest bezbolesne.- uspokoiłam się. Kiedy zobaczyłam ogromną strzykawkę pełną trucizny (no bo chemia...) buzia mi się otworzyła. 
-Posłuchaj. To jest Winkrystyna, łatwiej Kryśka.-zaśmiała się i mówiła dalej:
-Podam Ci to bardzo powoli. Jeżeli poczujesz się słabo, będzie Ci nie dobrze, czy cokolwiek zauważysz dziwnego, musisz od razu mi to powiedzieć, dobrze?
-Okey. Boję się...- złapałam mamę za rękę. Tak, jestem tchórzem. 
-Nie bój się. Dobrze, zaczynam...- Poczułam przetkanie wenflonu, niezbyt przyjemne. Miałam dziwny smak w gardle, czy w buzi. Sama nie wiedziałam. Co się dzieję!?
-MAMO! CO SIĘ DZIEJĘ?! POMÓŻ MI! PROSZĘ!
----------------------------
 Tadaam! Piąty rozdział jest. Co o nim sądzicie? Wiem,wiem krótkie, ale gdybym pisała dłuższe to opowiedziałabym Wam o tej całej historii, która w połowie jest prawdziwa...
                                                                      tt:  @MagdalenaOpach                                   

4 komentarze:

  1. SOOOOOOOOŁ KUUUUL *_* @AwwwwwZAYN

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochaaana zajebiste! Ej ona przeżyje?! MUSI!!!!!!!! KIEDY POAJAWI SIE1D? ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdział ! Nie chciałabym przez takie coś przechodzić co ona :o @Roksana_xD

    OdpowiedzUsuń